Rak – czy psycholog jest potrzebny?
Październik jest miesiącem walki z rakiem piersi. W rozmowie z psycholog Marylą Jaworską chcemy zwrócić uwagę na to jak ważna dla osób dotkniętych tą chorobą – czyli nie tylko pacjentów, ale i ich rodzin – jest pomoc psychologiczna.
Rodzice w Ameryce: Doniesienia na temat raka, statystyki (jedna na osiem kobiet w USA zagrożona jest rakiem piersi) powodują, że słowo “rak” budzi w nas instynktowny lęk i strach. Osoba, która usłyszała taką diagnozę musi zmierzyć się nie tylko z fizycznym aspektem choroby, ale także psychicznym. Czy w takim przypadku właściwe jest jak najszybsze udanie się do psychologa, który pomoże poradzić sobie z tą nową, trudną sytuacją?
Maryla Jaworska: W dzisiejszych czasach, kiedy słyszymy diagnozę, to słyszymy ja od A do Z. Nie używa się już synonimów typu: tumor, czy guz. Mówię o tym, ponieważ we wczesnych latach siedemdziesiątych zbierałam materiały do pracy doktorskiej w krakowskim Instytucie Onkologii. I wtedy nie używano słowa rak. Było to podówczas słowo tabu. Używało się określeń łagodnych: tumor, czy nowotwór. No więc dzisiaj kobieta słyszy: rak. Pierwsze co się zazwyczaj pojawia to szok. Kobieta myśli, że to nie może być prawda, że to sen, koszmar, z którego chce się obudzić. Procedura medyczna w dzisiejszych czasach na szczęście postępuje bardzo szybko. Od wykonania badań do operacji zwykle nie upływa zbyt dużo czasu. Czasem jednak mam wrażenie, że ta pierś – czy piersi – traktowane są jako coś osobnego, oddzielonego od kobiety, ponieważ współczesna medycyna koncentruje się na chorym narządzie, czy chorym organizmie, a nie na człowieku jako całości. A przecież przeżycia pacjenta są bardzo ważne i mają znaczący wpływ na proces zwalczania choroby, czy późniejszej rekonwalescencji.
RwA. : Tego typu diagnoza dla kobiety – ponieważ mówimy o specyficznym rodzaju nowotworu – to nie tylko lęk o życie czy zdrowie. Nawet kiedy już wiadomo, że nie ma zagrożenia życia, kiedy jest po udanym leczeniu, dla kobiet temat się nie kończy. W grę wchodzić może mastektomia, a piersi są przecież uważane za atrybut kobiecości, której poczucie po tego typu zabiegu może zostać poważne zachwiane.
M.J.: To prawda. Z mojego doświadczenia wynika, że najgorzej radzą sobie z taką sytuacją młode kobiety, często na początku małżeństwa, jeszcze bezdzietne, czy mające małe dzieci. Tutaj polecam gorąco książkę „Śmiertelni nieśmiertelni” Kena Wilbera, u którego żony wykryto raka piersi w na samym początku ich małżeństwa. Ta książka to zapis ich wspólnych zmagań z tą chorobą.
RwA: U kobiet chorych na raka piersi naturalne są lęki dotyczące reakcji partnera, czy męża. Wiem także, ze trafiają do pani partnerzy kobiet, u których zdiagnozowano raka piersi. Co pani im radzi?
M.J.: Przede wszystkim często myślimy, że sobie poradzimy sami. W końcu jesteśmy silni, odporni. Nawet jednak, kiedy takie słowa padają, pod nimi kryją się niepokoje i lęki. Nie twierdzę, że jest na nie uniwersalne panaceum. Warto się jednak przyjrzeć pewnym schematom funkcjonującym w naszej świadomości. Pierwszy z nich brzmi: rak to koniec, nie da się go całkowicie wyleczyć. Drugi to nakaz walki. Chory jest zmuszany do ciągłego stanu napięcia i tej – niesprecyzowanej – walki. Trzeci, bardzo przykry i niesprawiedliwy, polega na mówieniu tym chorym osobom: to twoja wina, sama do tego doprowadziłaś, paliłaś papierosy, piłaś alkohol, źle się odżywiałaś. Chora osoba ma prawo czuć się tym osaczona. Często potrzebuje po prostu fizycznej pomocy, towarzystwa, poczucia, że nie jest sama, niekoniecznie “zbawiennych” rad przez 24 godziny na dobę.
RwA.: Jak powinni się zachowywać partnerzy kobiet chorych na raka piersi?
M.J.: Najprościej mówiąc: wspierać i okazywać to wsparcie, kochać i okazywać tę miłość. Pomóc kobiecie przejść ten etap, kiedy czuje się ona i wygląda źle: jest wychudzona, zmęczona, często łysa. Nie mówić wtedy, że wygląda ślicznie, bo to nieprawda. Zamiast tego zwracać uwagę na drobiazgi, zachęcić do zrobienia makijażu, do zdjęcia piżamy i ubrania się w „normalne” ubrania. Warto także próbować wyciągnąć ją z domu oczywiście dobierając rodzaj rozrywki do jej samopoczucia; nawet jeśli ona nie chce, bo czuje, że źle wygląda.
RwA: Czym jest psychoonkologia?
M.J.: Jest to dziedzina medycyny, która zajmuje się poprawą jakości życia pacjentów z chorobami nowotworowymi i ich rodzin, w tym przede wszystkim usuwaniem i łagodzeniem skutków psychologicznych choroby i leczenia. Z przykrością muszę stwierdzić, że jakkolwiek psychoonkolodzy funkcjonują w szpitalach europejskich, to tutaj, w USA, ich nie ma. Tu pomoc tego typu chorym na raka i ich rodzinom zapewniają liczne grupy wsparcia. Ja jednak zachęcam do udania się do psychologa. Po to przecież jesteśmy, by pomagać przejść przez trudne życiowe momenty. A utrata zdrowia jest bardzo trudnym momentem.
0 Comments
No comments!
There are no comments yet, but you can be first to comment this article.