Co w głowie siedzi – czyli o zdrowiu psychicznym
Często, i niestety, na poważnych informacjach dotyczących zdrowia skupiamy się jedynie przy specjalnej okazji. Jednym z takich zagadnień jest zdrowie psychiczne. W obliczu rosnących statystyk o depresji, stanach lękowych, czy coraz to nowych doniesień o samobójstwach sławnych ludzi, którzy wydają się mieć wszystko, czego dusza zapragnie a jednak odbierają sobie życie, zdrowie mentalne wciąż wydaje się tematem, który jest niewygodny i unikany. W Stanach Mental Health Awareness Month czyli miesiąc dbania o zdrowie psychiczne obchodzi się w maju, chociaż powinno się o nim mówić i dbać o nie częściej niż jeden miesiąc w roku. O tym, czym jest zdrowie psychiczne i dlaczego warto o nie dbać rozmawiamy z doktorem psychologii klinicznej ze specjalizacją w neuropsychologii dr. Anną Marią Węgierek z Węgierek Psychology Center.
RwA: Co kryje się pod pojęciem zdrowia psychicznego (ang. mental health), dlaczego tak ważne jest aby o nie dbać i zwracać na nie uwagę?
Dr. Anna Węgierek: Zdrowie psychiczne jest częścią naszego ogólnego zdrowia i w szerszym kontekście – życia. Nasze życie można podzielić na 6 dziedzin: zdrowia fizycznego, zdrowia emocjonalnego, pracy czy życia zawodowego, życia rodzinnego, sferę prawną oraz duchowość. Zdrowie mentalne to ta dziedzina, która reprezentuje to, jak sobie radzimy z tym wszystkim co się dzieje w naszym życiu. Dlaczego jest ważne? Bo bez zdrowia psychicznego, czyli tej umiejętności radzenia sobie w każdym innym aspekcie życia nie będziemy w stanie osiągnąć zadowolenia, nie będziemy potrafić odnosić sukcesów a w rezultacie odczuwać satysfakcji z naszego życia. W momencie natomiast, kiedy nie odczuwamy satysfakcji, czy nie jesteśmy zadowoleni z tego co robimy, mamy i kim jesteśmy, popadamy w stany emocjonalne podobne do depresji czy nerwicy. A to, z kolei przekłada się na nasze zdrowie fizyczne. Wbrew temu, co mówił Descartes rozum i serce nie funkcjonują osobno. Wszystko działa razem i jeżeli nie dbamy o jedno to i drugie nie będzie działało dobrze.
RwA: Co wpływa na stan zdrowia psychicznego?
Dr. A.W.: Wszystko. Genetyka – bo rodzimy się z ustalonym kompletem genów i chromosomów, z pewnymi skłonnościami i predyspozycjami. Jeżeli mamy w genach zapisaną chorobę, czy to będzie cukrzyca czy schizofrenia, to wtedy wiadomo, że nasze ciało nie będzie funkcjonowało w pełni tak jak powinno albo jak byśmy chcieli, a to z kolei będzie miało reperkusje i odbije się na naszym zdrowiu emocjonalnym. Trochę tak, jak patrzymy w lusterko i nie podobają nam się nasze włosy, patrząc na nasze ciało, na to co może i czego nie może – mamy reakcję emocjonalną.
Jeżeli chodzi o wpływ środowiska na nasze zdrowie psychiczne to wystarczy wziąć za przykład Facebook czy inne media społecznościowe. Możemy mieć dobry dzień a wystarczy jedno spojrzenie na Facebooka, gdzie zobaczymy coś, co nam się nie podoba i dobry humor znika, popadamy w nerwice czy depresje. Czasem zdarzy się tak, że wrócimy do domu w dobrym humorze a w drzwiach przywita nas zdenerwowany współmałżonek i jego nastrój nam się momentalnie udzieli. Nie żyjemy sami, jesteśmy nieodłączną częścią środowiska, jak ogniwa w łańcuszku, tak samo jak inni ludzie, przyroda czy pogoda – wszystko ma wpływ na stan naszego zdrowia emocjonalnego. Tak samo jak to, że często martwimy się o różne rzeczy, od dachu nad własną głową przez pożary, po trzęsienia ziemi czy generalnie o środowisko naturalne, o które oczywiście powinniśmy dbać, bo mamy tylko jedną Ziemię i to my należymy do niej a nie ona do nas.
Środowisko ma też ogromne znaczenie dla zdrowia mentalnego, jeżeli patrzymy na to w kontekście społecznym, to w jakiej rodzinie i w jakim otoczeniu przebywamy i funkcjonujemy. Czy to jest, kolokwialnie mówiąc „normalna” rodzina z dwojgiem rodziców, czy rodzic samotnie wychowujący dzieci, czy to, co uważa się za rodzinę patologiczną, np. alkoholików. To ma ogromny wpływ na to jak rośniemy i się rozwijamy, jakie mamy normy i jak postrzegamy rzeczywistość później, jako osoby dorosłe.
RwA: Jakie są najczęstsze zaburzenia zdrowia mentalnego i jak je zauważyć. Po czym poznać, że
możemy mieć problemy, czy jest to coś co możemy sami zaobserwować, czy jesteśmy zdani na opinię z zewnątrz?
Dr. A.W.: Wracamy do pierwszego punktu o tym czym jest zdrowie mentalne i jak się wpisuje w nasze życie. Najlepiej byłoby jakbyśmy mogli zaobserwować z boku wszystkie sfery naszego życia i to, jak sobie z nimi dajemy radę, tylko po to, żeby nabyć perspektywy. Po czym poznajemy, że coś jest nie tak? Po tym, że któraś z tych wspomnianych wcześniej sfer życia podupada i coś nam w niej nie wychodzi. Problem polega na tym, że czasem ciężko jest zauważyć, albo łatwiej jest ignorować, to co się dzieje w małym kawałku życia i dopiero jak problem się „rozlewa” na inne dziedziny, to dociera do nas, że coś złego się dzieje. Łatwym przykładem jest alkoholizm, który sam w sobie jest problemem, ale jego skalę łatwo wytłumaczyć czy zignorować. Jeżeli natomiast jedziemy samochodem pod wpływem alkoholu i mamy wypadek, wtedy problem wykracza na sferę prawną i okazuje się, że choroba alkoholowa jest obecna w połowie dziedzin naszego życia. Kiedy ocenimy swoją sytuację i zaczniemy sobie zdawać sprawę z czym sobie nie radzimy, wtedy możemy przystąpić do naprawiania problemu. Warto wtedy znaleźć wykwalifikowanego specjalistę, który nam w tym pomoże. Tak, jak mając problemy z sercem idziemy do kardiologa, tak z problemami w dziedzinie zdrowia mentalnego i emocji – udajemy się po pomoc do doktora psychologii.
RwA: A co w przypadku osoby, której się wydaje, że nie ma problemów, że jest to wymysł kogoś innego?
Dr. A.W.: Zdarza się, że osobie z zewnątrz łatwiej jest zauważyć, że ktoś sobie nie radzi w pewnej sytuacji. Jest to tzw. syndrom zaprzeczenia (ang. denial) i pojawia się w wielu chorobach; „wcale nie piję za dużo”, „przecież tylko ją popchnąłem, nie złamałem kości”, „nie krzyczę za dużo”, „nie jestem za gruba, bo wbijam się w spódnicę z zeszłego roku, nieważne co mówi mój lekarz”, to wszystko jest forma czy przykład zaprzeczenia. Zaprzeczenie często wynika z poczucia straty, tzw. loss issues. Poczucia, że coś straciliśmy, nie chcemy się do tego przyznać i ciągle wierzymy, że może jeszcze to odzyskamy. Tak jak zgubione klucze – wiemy, że zgubiliśmy, ale szukamy, bo nie wierzymy, że mogły zaginąć, emocjonalnie mamy nadzieje, że nie jesteśmy tacy źli, że nie zgubiliśmy czegoś, że ostatecznie nie jesteśmy fajtłapami.
Dojście do ostatniej z pięciu fazy żalu i utraty (ang. 5 stages of grief, Kubbler-Ross i Kessler) czyli do pogodzenia się, z tym, że coś utraciliśmy i jesteśmy gotowi sięgnąć po pomoc, wymaga czasu. I niezależnie od tego czy to jest rak, depresja, alkoholizm, czy utrata kluczy, każdy z tych problemów jest częścią procesu, przez który ludzie przechodzą, albo i nie. Spora liczba osób zatrzymuje się na fazie pierwszej, czyli zaprzeczeniu. Warto pamiętać, że zaprzeczenie jest mechanizmem obronnym i że każdy potrzebuje inną ilość czasu na to aby sobie poradzić z danym problemem. Niektóre osoby są bardziej świadome tego, że sobie nie radzą i relatywnie szybko zaczynają szukać pomocy, podczas gdy inne potrzebują znacznie więcej czasu. Dopóki nie jesteśmy świadomi, że mamy problem, nie szukamy jego rozwiązania i nie jesteśmy w stanie zacząć procesu leczenia.
RwA: Czy są grupy demograficzne bardziej narażone na problemy ze zdrowiem psychicznym niż inne?
Dr. A.W.: Mówiąc o grupach demograficznych nie skupiamy się wyłącznie na wieku czy płci, ale też na statusie społecznym i tym, gdzie żyjemy i na jakim poziomie. Nie da się ukryć, że osoby o mniejszych zasobach, z gorszym dostępem do pracy czy możliwości finansowych będą bardziej narażone na problemy, także ze zdrowiem psychicznym. Może to po części wynikać z braku podstawowego poczucia bezpieczeństwa. Według teorii Maslowa człowiekowi do prawidłowego funkcjonowania potrzebne jest to, co zaspokoi jego najbardziej podstawowe potrzeby fizyczne: jedzenie, picie, ciepło, odpoczynek, dach nad głową i bezpieczeństwo – niekoniecznie bezpośrednie, jak przed napadem z bronią na ulicy, a raczej bezpieczeństwo ekonomiczne. Dopiero po zaspokojeniu tych podstawowych potrzeb człowiek może skupić się na przyjemnościach, rozwoju zawodowym czy osobistym. Im więcej nie zaspokojonych podstawowych potrzeb, tym większe ryzyko chorób psychicznych. Kiedy martwimy się o wszystko, bo nasze podstawowe potrzeby nie są zaspokojone, bardzo ciężko jest zrealizować te wyższe potrzeby, takie jak zdrowe relacje, związki intymne czy karierę oraz poczucie spełnienia.
Na grupy ryzyka można patrzeć także w kategoriach etniczno-kulturowych. Dobrym przykładem są nasi rodacy, na przykład pokolenie naszych rodziców, czy ogólnie pierwsza fala polskich imigrantów. Jest to bardzo specyficzna grupa ludzi wyciągniętych żywcem z polskiej rzeczywistości i w większości nie interesujących się zdrowiem mentalnym czy istnieniem psychologów. W czasach ich młodości dbanie o stan umysłu i emocji nie było popularne, więc nikt nie szukał pomocy na istniejące problemy. Przyjechali tutaj i bardzo niewielki procent z nich się zasymilował. Reszta pozostała w starej rzeczywistości i wiele z tych osób nie mówi w języku angielskim i nie podąża za tym, co się dzieje w nowym świecie. Wiele z nich nie radzi sobie ze swoją obecną sytuacją, często nie mają wystarczających zasobów finansowych i mają ciężki bagaż doświadczeń życiowych. Są to ludzie, których problemy łatwo wydedukować po tym, co robią, jak wyglądają i jak mieszkają. Kiedy natomiast popatrzymy na ich dzieci, od razu widać, że jest to pokolenie, które ma całkiem inne podejście i perspektywę na życie. W ogromnej mierze dlatego, że mieli łatwiejszy start, nie musieli się martwić o zaspokojenie podstawowych potrzeb, właśnie dzięki swoim rodzicom.
Imigracja ma ogromny wpływ na to jak sobie radzimy z różnymi sytuacjami w życiu. Życie imigrantów jest bardzo trudne, często mają oni opóźniony start, bo kiedy ich rówieśnicy w Polsce mają już zorganizowane życie i są ustatkowani, imigranci zaczynają od zera, w kompletnie obcym środowisku. Jest to ogromne wyzwanie i czasem skutkuje tym, że imigranci zatrzymują się, a w rezultacie cofają o dobre 10-20 lat, podczas gdy ich rówieśnicy idą z postępem.
RwA: Jakie mogą być konsekwencje, jeżeli nie zadbamy o własne zdrowie mentalne i będziemy czekać aż „wszystko naprawi się samo”?
Dr. A.W.: Pokolenie naszych rodziców nie szukało pomocy w rozwiązywaniu problemów związanych ze zdrowiem mentalnym. Te problemy były często ignorowane („nie wiedziałem, że jest tak źle”) albo godzono się z sytuacją, bo „tak ma być” (np. „ja dostawałam lanie to mojemu dziecku też klaps nie zaszkodzi”) i zamiatano pod kolokwialny dywan. To drugie podejście jest formą zaprzeczenia o którym mówiliśmy wcześniej, natomiast ignorowanie problemu wynika najczęściej z naszej niewiedzy, braku orientacji czy zainteresowania w temacie. I jedna i druga grupa potrzebuje pomocy, chociaż w naszym społeczeństwie wciąż jest to temat tabu. Leczenie psychiczne jest tematem wstydliwym i nie do końca zrozumianym przez wiele osób. Niektórzy mają wyobrażenie, że osoby z problemami mentalnymi należałoby od razu zamknąć w zakładzie, a jest to przecież całe spektrum schorzeń z którymi, jeżeli są leczone i kontrolowane, można normalnie żyć i funkcjonować.
Na przykład starsza mama tłumaczy swojego syna w średnim wieku z tego, że syn pije i uważa, że nie jest mu potrzebna pomoc, mimo tego, że jest. Albo starsza mama przyprowadza dorosłą córkę na terapię, bo uważa, że córka jest lesbijka i należy ją leczyć. Są to może drastyczne przykłady, ale się zdarzają i rezultat jest taki, że osoby, które mogłyby naprawdę skorzystać z naszej pomocy nie idą się leczyć, bo boją się piętna, wstydu czy opinii rodziny.
Obecnie dzięki dostępowi do informacji coraz więcej osób zaczyna aktywnie szukać pomocy. Jest to zjawisko pozytywne, ale uczulam przed wczytywaniem się w niesprawdzone informacje, blogi i materiały pisane przez osoby bez odpowiedniego zaplecza i profesjonalnego przygotowania. Warto szukać wykwalifikowanej pomocy, szczególnie w Chicago i okolicach, gdzie ta pomoc jest dostępna.
Zaniedbanie zdrowia mentalnego może grozić naprawdę poważnymi konsekwencjami, włącznie ze szpitalem i śmiercią.
RwA: Czy tak samo dba się o zdrowie psychiczne osoby dorosłej jak dzieci? Jeżeli nie to jakie są różnice i dlaczego?
Dr. A.W.: Najbardziej znacząca różnica jest taka, że dorośli decydują sami o swoim leczeniu. Są osoby, które wybierają leczenie i są tacy którzy wybierają nieleczenie i to jest ich sprawa, bo mają wybór.
Za zdrowie dzieci, natomiast, odpowiedzialność ponoszą rodzice. I to dotyczy także tych prawie dorosłych dzieci. Dopóki w świetle prawa nie są pełnoletnie, my decydujemy o ich dobrobycie, zdrowiu i potencjalnym leczeniu. Jeżeli więc lekarz mówi nam, że dziecko powinno iść na terapię, to dziecko nie negocjuje, bo mu się chce czy nie, tylko po prostu idzie na terapię, bo tak zadecydował rodzic.
Jest to często szansa dla tych dzieci, aby zawczasu otrzymały pomoc, miały lepszą przyszłość i spokojny rozwój, często także lepsze możliwości, pomoc w nauce czy szkole.
Sytuacja wygląda gorzej, kiedy rodzice decydują o nieleczeniu dzieci. Dobrym przykładem może być ADHD czy ADD. Są przypadki, kiedy rodzice decydują, że dziecko nie będzie leczone, nie będzie brało leków, „bo to chemia”. W tym momencie dlatego, że dziecko nie jest leczone, nie dostaje odpowiedniej pomocy w szkole, zniechęca się i porzuca edukację. Taka decyzja rodzica przekreśla dziecku szansę na zdobycie dobrego wykształcenia, dobrego zawodu i szanse na dobre, normalne życie.
Trzeba pamiętać, że schorzenia mentalne nie są jak choroby fizyczne, których objawy są widoczne, tak jak np. gorączka i kaszel przy grypie. Wiadomo, ciężko nam sobie wyobrazić leczenie choroby, której nie widać, ale to nie jest powód, aby odmawiać sobie lub dziecku leczenia.
RwA: W jaki sposób możemy zadbać o zdrowie mentalne w czasach, kiedy wszyscy jesteśmy pod ogromną presją i żyjemy w stanie chronicznego stresu?
Dr. A.W.: Dwie rzeczy. Pierwsza, to znaleźć coś, co lubimy robić, co pozwoli nam uciec od stresu i wygospodarować na to czas tak często jak się da. Nieważne czy to będzie czytanie książek, narty, pływanie, joga, cokolwiek to jest – musimy znaleźć na to czas. Druga rzecz – towarzystwo. Musimy mieć wokół siebie ludzi, kogoś do kogo możemy zadzwonić i z kim porozmawiać. Oczywiście, oprócz tego powinniśmy się dobrze, zdrowo odżywiać, nie spożywać napojów alkoholowych nadmiarze, prowadzić aktywny tryb życia – wszystko to jest ważne, ale te dwie rzeczy są bardzo specyficzne i ważne. Czyli nie być samemu i mieć coś, co nas relaksuje.
Dla imigrantów, którzy często zostawili ukochane bliskie osoby gdzieś bardzo daleko, takie nawiązywanie bliskich relacji, które mogłyby chronić przed problemami mentalnymi jest szczególnie trudne. Ale jest to niezmiernie ważne, aby mieć wokół siebie grono bliskich osób i własne hobby i zainteresowanie.
RwA: Co, z perspektywy lekarza, który na co dzień zajmuje się zdrowiem psychicznym chciałaby pani Doktor przekazać ludziom?
Dr. A.W.: Warto pamiętać o tym, żeby nie bać się szukać pomocy u specjalistów. Wielu z naszych rodaków uważa, że są najlepsi a najlepsi przecież nie potrzebują pomocy ani leczenia. Wiemy, że nie jest to prawda. Wszyscy powinniśmy się trochę wyciszyć i wyluzować. Jesteśmy niesamowicie spięci i defensywni. Często się kłócimy, niepotrzebnie denerwujemy i podchodzimy do wszystkiego z sporą i zupełnie niepotrzebną dawką agresji. Wszystkim przydałaby się cisza, uśmiech i to, żeby czasem po prostu odpuścić. Nie wiemy, czy ta osoba, na którą się właśnie denerwujemy jest chora, zmęczona i nie ma poważnych problemów. Nie trzeba natychmiast reagować, wybuchać i mówić wszystkiego, co nam ślina na język przyniesie. Lepiej wziąć głęboki oddech i się uśmiechnąć. Poza tym, zacznijmy być dumni z tego co robimy. Nie patrzmy na to co robią i mają inni, bo to nas doprowadzi do wariactwa. Skupmy się na tym co mamy, cieszmy się i bądźmy dumni i wdzięczni za to, co mamy. Często martwimy się to co było albo co może być, zapominając o tym co jest , co mamy i z czego powinniśmy się cieszyć w danym momencie. Pamiętajmy o priorytetach w naszym życiu, o dzieciach, o relacjach z bliskimi – bo to one są dla nas najważniejsze, nie to, co powiedziała o nas znajoma koleżanki.
Nie bądźmy małostkowi, nie osądzajmy, nie krytykujmy i nie wytykajmy innym tego, co robią źle, bo to (tylko nasza opinia) zupełnie niepotrzebne i nikomu nie pomoże. Starajmy się być za to pozytywni, nauczmy się giętkości emocjonalnej i kognitywnej. Starajmy się patrzeć na siebie obiektywnie, pracujmy nad sobą, kultywujmy dobre relacje z bliskimi osobami i znajdźmy czas na relaks i to co lubimy i nie bójmy się szukać pomocy w kryzysowych sytuacjach, bo psychika jest nieodłączną częścią naszego bytu i powinniśmy o nią dbać tak, jak dbamy o serce czy żołądek.
Dziękujemy serdecznie za rozmowę i wartościowe informacje.
Rozmawialiśmy z Anną Marią Węgierek, PsyD.
Węgierek Psychology Center
3022 N Harlem Ave, Chicago IL 60634
7620 W 159th St. Orland Park IL 60462
tel. 708- 710-8819
Zastrzeżenie: Zamieszczone na stronie informacje o charakterze medycznym nie mogą stanowić podstawy do samodiagnozy, leczenia, lub podejmowania innych działań związanych ze zdrowiem. Informacje te nie są również poradą medyczną. Przy podejmowaniu decyzji dotyczących zdrowia należy zawsze korzystać z porady lekarza.
0 Comments
No comments!
There are no comments yet, but you can be first to comment this article.